Szukaj na tym blogu

poniedziałek, 10 października 2011

Lista nowych lub starych posłów i senatorów

Do sejmu weszli:

1. Waldy Dzikowski (PO)
2. Rafał Grupiński (PO)
3. Tadeusz Dziuba (PiS)
4. Agnieszka Kozłowska-Rajewicz (PO)
5. Maciej Banaszak (Ruch Palikota)
6. Arkady Fiedler (PO)
7. Krystyna Łybacka (SLD)
8. Jacek Tomczak (PO)
9. Bożena Szydłowska (PO)
10. Tomasz Górski (PiS)

Senatorami pozostają:

Marek Ziółkowski (PO)
Jadwiga Rotnicka (PO)

Znamy pełne wyniki - Lipiński i Zieliński tracą mandaty.

Nieoficjalne wyniki na podstawie 100% protkołów obwodowych.

Frekwencja: 60,20%
Głosów ważnych: 96,73%

Największe szanse na mandaty z PO (55,09%):

1. Waldy Dzikowski - 54 647 głosów (13,66%) - praktycznie mandat pewny i prestiżowe zwycięstwo z Rafałem Grupińskim, który zepchnął go na 3. miejsce na liście

2. Rafał Grupiński - 40 510 (10,13%) - mandat pewny, ale w porównaniu z wynikiem jedynki (Dzikowski) sprzed 4 lat, która zdobyła ponad 100 tys. głosów bardzo słaby wynik. Można się jednak tego było spodziewać.

3. Agnieszka Kozłowska-Rajewicz - 27 807 (6,95%) - mandat w kieszeni, wykorzystała 2. miejsce na liście i uplasowała się tuż za byłym i obecnym liderem partii w Poznaniu.

4. Arkady Fiedler - 17 467 (4,37%) - niestety też może być pewny mandatu, choć wynik zanotował gorszy niż 4 lata temu. Kolejny raz nazwisko wygrało z człowiekiem.

5. Jacek Tomczak - 14 547 (3,64%) - wielki sukces tego pana, udało mu się wyprzedzić kilku nowych partyjnych kolegów i zdobyć mandat (bardzo prawdopodobnie). Obojętnie z jakiej partii startuje, zawsze wchodzi do sejmu.

6. Bożena Szydłowska - 14 352 (3,59%) - raczej zdobędzie mandat, bo PO powinna zgarnąć 6 mandatów w Poznaniu bez problemu, a następny kandydat nie ma nawet 10 tys. głosów.

Jeśli PO zdobędzie 7. mandat to zdobędzie go ktoś z dwójki:
Michał Stuligrosz - 10 692 głosów (2,67%)

Mandaty posłów stracą Darisuz Lipiński - 8 215 głosów oraz Marek Zieliński, który zdobył tylko 6 455 głosy, zajmując dopiero 9. miejsce wśród kandydatów PO. Nie udało się także wejść do sejmu żadnej nowej kandydatce - radna Tatianie Sokołwska była 10. zdobywając 4 528 głosów, a sołtyska Barbara Czachura zajęła 11. miejsce z 4 222 głosów.

Największe szanse na mandaty z PiS (19,19%):

1. Tadeusz Dziuba - 28 508 głosów (7,13%), trzeci wynik w okręgu i pewny mandat - bardzo dobry wynik, biorąc pod uwagę bardzo słabą kampanię PiS w Poznaniu i podziały wewnątrzpartyjne.

Jeśli PiS zdobędzie 2. mandat, zdobędzie go Tomasz Górski - 9 197 głosów - niestety plakaty po raz kolejny mogą mu dać mandat. Wstyd.

O włos przegrał z nim Zbigniew Hoffmann - 9 164 głosów - strategia "na udawanie posła Hofmana" prawie zdała egzamin. Kolejne miejsce zajął radny Przemysław Alexandrowicz - 5 908 głosów.


Największe szanse na mandaty z Ruchu Palikota (11,69%):

1. Maciej Banaszak - 18 837 głosów (4,71%), piąty wynik w okręgu i raczej pewny mandat, który zapewniło mu po prostu 1. miejsce na liście. W kampanii niczym się nie wykazał, ale i tak zdeklasował kolegów z listy.

Jeśli Ruch Palikota zdobędzie 2. mandat, to zdobędzie go 3. na liście Natalia Trojanowicz z RACJI Polskiej Lewicy, która zdobyła aż 6 062 głosy. Trzeci wynik ma czwarta na liście Ewa Siuda - 3 293 głosów.

Na pewno mandatów nie zdobędą: prezes RACJI Polskiej Lewicy Ryszard Dąbrowski - 2 354 głosy, aktor Tadeusz Drzewiecki (2 261), ostatni na liście Przemysław Szparag (2 201) ani lider Wolnych Konopi Paweł Swiernalis, który jako jedyny prowadził dość aktywną kampanię (tylko 1 634 głosów i dopiero ósmy wynik na liście).

Największe szanse na mandaty z SLD (8,44%):


To może być największa sensacja wyborów w Poznaniu: Krystyna Łybacka bez mandatu. Jeśli jednak partia Napieralskiego wyszarpie jeden mandacik, to dostanie go właśnie była minister, która zdobyła 16 616 głosów (4,15%) i szósty wynik w okręgu.

Żałosny wynik zanotował lider listy i szef Unii Pracy Waldemar Witkowski - tylko 3 928 głosów. Wyprzedził go nawet 3. na liście biznesmen Marek Niedbała, zdobywając 4 442 głosów. Czwarty na razie jest Andrzej Aumiller (1 163), piąta Katarzyna Kretkowska (1 111), a szóste miejsce zajął Tomasz Lewandowski (1 097 głosów). Typowany przez nas na czarnego konia listy Filip Suś zdobył 430 głosy (dziesiąty wynik na liście). Wszyscy bez szans na mandat.

Pozostałe komitety nie mają szans na mandat, a najlepsze wyniki uzyskali:
W PJN (2,10%): Przemysław Piasta (2 577 głosów), Marcin Lis (1 442) oraz Beata Gryska (1 124).
W PSL (2,99%): zdecydowanie Wojciech Jankowiak (4 204 głosy), reszta kandydatów poniżej tysiąca.

W PPP (0,50%): Stanisław Smektała (538 głosów)

Senatorowie

Senatorami, zgodnie z przewidywaniami, zostaną Jadwiga Rotnicka (miasto Poznań) i Marek Ziółkowski (powiat poznański), a także Jan Filip Libicki, który wygrał wybory w sąsiednim okręgu.

Dzikowski pokonał Grupińskiego

Nieoficjalne wyniki na podstawie 89,92% protkołów obwodowych.

Frekwencja: 60,56%
Głosów ważnych: 96,89%

Największe szanse na mandaty z PO (55,28%):

1. Waldy Dzikowski - 49 891 głosów - praktycznie mandat pewny i prestiżowe zwycięstwo z Rafałem Grupińskim, który zepchnął go na 3. miejsce na liście

2. Rafał Grupiński - 36 817 - mandat pewny, ale w porównaniu z wynikiem jedynki (Dzikowski) sprzed 4 lat, która zdobyła ponad 100 tys. głosów bardzo słaby wynik. Można się jednak tego było spodziewać.

3. Agnieszka Kozłowska-Rajewicz - 25 301 - mandat w kieszeni, wykorzystała 2. miejsce na liście i uplasowała się tuż za byłym i obecnym liderem partii w Poznaniu.

4. Arkady Fiedler - 15 318 - niestety też może być pewny mandatu, choć wynik zanotował gorszy niż 4 lata temu. Kolejny raz nazwisko wygrało z człowiekiem.

5. Jacek Tomczak - 13 743 - wielki sukces tego pana, udało mu się wyprzedzić kilku nowych partyjnych kolegów i zdobyć mandat (bardzo prawdopodobnie). Obojętnie z jakiej partii startuje, zawsze wchodzi do sejmu.

6. Bożena Szydłowska - 13 081 - raczej zdobędzie mandat, bo PO powinna zgarnąć 6 mandatów w Poznaniu bez problemu, a następny kandydat nie ma nawet 10 tys. głosów.

Jeśli PO zdobędzie 7. mandat to zdobędzie go ktoś z dwójki:
Michał Stuligrosz - 9 987 głosów
Darisuz Lipiński - 8 215 głosów

Mandat posła prawdopodobnie straci Marek Zieliński, który do tej pory zdobył tylko 5 842 głosy, zajmując dopiero 9. miejsce. Nie udało się także wejść do sejmu żadnej nowej kandydatce - radna Tatianie Sokołwska była 10. zdobywając 4 144 głosów, a sołtyska Barbara Czachura zajęła 11. miejsce z 3 709 głosów.

Największe szanse na mandaty z PiS (19,34%):

1. Tadeusz Dziuba - 26 159 głosów i pewny mandat - bardzo dobry wynik, biorąc pod uwagę bardzo słabą kampanię PiS w Poznaniu i podziały wewnątrzpartyjne.

Jeśli PiS zdobędzie 2. mandat, zdobędzie go ktoś z dwójki:
Tomasz Górski - 8 408 głosów - niestety plakaty po raz kolejny mogą mu dać mandat. Wstyd.
Zbigniew Hoffmann - 8 300 głosów - strategia "na udawanie posła Hofmana" prawie zdała egzamin.

Największe szanse na mandaty z Ruchu Palikota (11,73%):

1. Maciej Banaszak - 17 168 głosów i raczej pewny manda, który zapewniło mu po prostu 1. miejsce na liście. W kampanii niczym się nie wykazał, ale i tak zdeklasował kolegów z listy.

Jeśli Ruch Palikota zdobędzie 2. mandat, to zdobędzie go 3. na liście Natalia Trojanowicz z RACJI Polskiej Lewicy, która zdobyła aż 5 593 głosy. Trzeci wynik ma czwarta na liście Ewa Siuda - 3013 głosów.

Na pewno mandatów nie zdobędą: prezes RACJI Polskiej Lewicy Ryszard Dąbrowski - 2 152 głosy, aktor Tadeusz Drzewiecki (2081), ostatni na liście Przemysław Szparag (2025) ani lider Wolnych Konopi Paweł Swiernalis, który jako jedyny prowadził dość aktywną kampanię (tylko 1518 głosów i dopiero ósmy wynik na liście).

Największe szanse na mandaty z SLD (8,30%):


To może być największa sensacja wyborów w Poznaniu: Krystyna Łybacka bez mandatu. Jeśli jednak partia Napieralskiego wyszarpie jeden mandacik, to dostanie go właśnie była minister, która zdobyła 15 434 głosy.

Dużo gorszy wynik zanotował lider listy i szef Unii Pracy Waldemar Witkowski - tylko 3 628 głosów. Wyprzedził go nawet 3. na liście biznesmen Marek Niedbała, zdobywając 3 877 głosów. Czwarty na razie jest Andrzej Aumiller (1071), piąta Katarzyna Kretkowska (1043), a szóste miejsce zajął Tomasz Lewandowski (1008 głosów). Wszyscy bez szans na mandat.

Pozostałe komitety nie mają szans na mandat, a najlepsze wyniki uzyskali:
W PJN (2,11%): Przemysław Piasta (2 335 głosów), Marcin Lis (1 368) oraz Beata Gryska (1 035).
W PSL (2,74%): zdecydowanie Wojciech Jankowiak (3 291 głosów)
W PPP (0,50%): Stanisław Smektała (492 głosy)

Senatorowie

Senatorami, zgodnie z przewidywaniami, zostaną Jadwiga Rotnicka (miasto Poznań) i Marek Ziółkowski (powiat poznański), a także Jan Filip Libicki, który wygrał wybory w sąsiednim okręgu.

Tryumf Tuska i Palikota, klęska konserwatystów.

Sondaże zapowiadają wyraźne zwycięstwo Platformy Obywatelskiej, świetny wynik Ruchu Palikota, standardowy wynik PiS oraz beznadziejny wynik SLD (Homo Homini daje im jeszcze jakieś szanse). Co to oznacza dla Poznania?

Jeśli rację ma OBOP, to wyniki w Poznaniu wyglądają tak:
1. PO - 53,68% i 7 mandatów
2. PiS - 18,94% i 2 mandaty
3. Ruch Palikota - 12,54% i 1 mandat
4. SLD - 7,1% i 0 mandatów
5. PSL - 4,82% i 0 mandatów
6. PJN - 1,92% i 0 mandatów

Jeśli natomiast bliżej ostatecznych wyników jest Homo Homini, to:
1. PO - 51,42% i 6 mandatów
2. PiS - 18,62% i 2 mandaty
3. SLD - 10,88% i 1 mandat
4. Ruch Palikota - 10,86 i 1 mandat
5. PSL - 5,67% i 0 mandatów
6. PJN - 2,04% i 0 mandatów

W wyborach do senatu trudno spodziewać się niespodzianek, zatem gratulacje można składać dotychczasowym senatorom: Jadwidze Rotnickiej i Markowi Ziółkowskiemu.

Bardziej zaskakujące od wyników są wypowiedzi polityków. Tadeusz Dziuba na gorąco spodziewał się 3-4 mandatów w Poznaniu. Jak to się niby miało stać przy słabym wyniku w całym kraju i beznadziejnej poznańskiej kampanii? Przecież PiS od dawna nie przekroczył w Poznaniu 22%. Natomiast Krystyna Łybacka powiedziała, że SLD w Poznaniu nie mogło zrobić nic więcej, żeby wynik był lepszy. Mogło, mogło, pani (jeszcze) poseł, gdyby się nie dąsało na lidera swojej listy i nie strzelało goli do własnej bramki. Palikot zabrał Wam show jedną wizytą. Kilkugodzinną wizytą.

Kto może być pewny mandatu? Posłowie Grupiński i Dzikowski. Komu przypadną pozostałe? Wiele wskazuje, że do sejmu załapią się także radny Dziuba (PiS), posłanki Kozłowska-Rajewicz i Szydłowska, oraz dwóch lub trzech posłów z grupy: Lipiński Fiedler, Stuligrosz, Tomczak, Zieliński. Z Ruchu Palikota albo lider Banaszak, albo Swiernalis z Wolnych Konopi. Z SLD jeśli w ogóle ktoś, to to posłanka Łybacka.

Tendencja w tych wyborach jest wyraźna. Wygrał kierunek zachodnioeuropejski, przegrała myśl konserwatywno-narodowa. Elektorat lewicowy przejął Palikot, a Grzegorz Napieralski poprowadził SLD do spektakularnej klęski. Jeśli wydaje się na kampnię 20 mln zł i dostaje się tylko 7-12% głosów, to znaczy, że się wszystko zrobiło źle. Że się wyrzuciło pieniądze w błoto. Kampania SLD była żałosna, wynik jest żałosny. Żal tylko, że kilka sensownych osób firmowało tę klęskę swoimi nazwiskami. PJN to też kompletna klapa. Nie odróżnili się od PiS, nie znaleźli sobie miejsca. Mogą szukać pracy w spółkach skarbu państwa i czekać na przetasowania w PiS.

PO wygrała, bo miała Tuska, który odważnie stawił czoła krytykom i zniechęconym wyborcom. Mamy nadzieję, że nie uwierzą, że są tacy wspaniali. Wiele osób zagłosowało na nich tylko dlatego, że nikogo innego nie widzieli. Miał rację Tusk, mówiąc, że nie ma z kim przegrać. PiS przegrało, bo znowu zagłosowali na nich tylko najwięksi twardziele. Jarosław Kaczyński poprowadził partię do kolejnej klęski. Czy to już ostatnia jego wielka bitwa?

A co to wszystko oznacza dla Poznania? Nic się nie zmienia, poza tym, że będziemy uważniej patrzeć posłom na ręce. Obiecali na Miejskiej Debacie pewne rzeczy i będziemy ich z tego rozliczać. Mówił o tym nasz wiceprezes Maciej Wudarski i my przypominamy. Redakcja bloga My Wyborcy już teraz obiecuje dalszą aktywność i pilnowanie obietnic wyborczych posłów. Na razie jednak czekamy niecierpliwie na wyniki oficjalne i personalne.



piątek, 7 października 2011

Przerwa

Wracamy w niedzielę ok. 21. Żeby było zupełnie cicho blokujemy komentarze i takie tam.

Słowo na niedzielę spotami ozdobione

Rafał Grupiński to człowiek bez charyzmy, który liderem poznańskiej PO został głównie dlatego, że nikt inny też nie miał charyzmy. Z pewnością intelektualnie góruje nad większością posłów, ale mamy wątpliwości, czy zawsze intelekt odpowiednio wykorzystuje. W kampanii starał się przejąć wiele postulatów poznańskich społeczników. Dużo mówił o rewitalizacji i powrocie miasta nad Wartę. Był też koordynatorem prac nad nowym, bardziej wrażliwym społecznie programem PO. Kiedyś zasłynął z wspierania nieistniejącego klubu żużlowego w Kaliszu i z antysalonowych wystąpień. Podobno, gdy rozpadała się Unia Wolności, Jacek Kuroń miał krzyczeć "Dajcie mi tu tego Grupskiego!". W tych wyborach mandat zdobędzie na pewno, ale nie wiadomo, czy zrealizuje inny cel - tzn. dostanie więcej głosów niż poprzedni lider Waldy Dzikowski.


Tadeusz Dziuba to wódz bez armii. Namaszczony przez prezesa Kaczyńskiego na lidera lsity, nie zaskarbił sobie sympatii lokalnej organizacji. Walczy nie tyle z przedstawicielami innych partii, co z wrogami we własnych szeregach. Pewny niemal mandat mogą mu odebrać poseł Górski i redaktor Rdesiński. Byłoby naprawdę niemiło, gdyby ich bezczelna plakatowa ofensywa przyniosła sukces. Pomijając wszystkie wady, radny Dziuba to człowiek o większej inteligencji, wrażliwości i szerszych horyzontach niż obaj panowie razem wzięci. Ale spot skręcił tak patetyczny, że aż zęby bolą.


Barbara Czachura może namieszać na liście PO. Dużo plakatuje, dużo się spotyka, pokazuje się w mediach, mocno istnieje w internecie. Należy do czołówki polskich sołtysów i dość miło się uśmiecha. Czy to wystarczy, żeby wyprzedzić stare partyjne wygi? Jak możemy się dowiedzieć ze spotu od starosty Grabkowskiego, do wszystkiego doszła sama. To po co jej teraz poparcie starosty i senatora?


Jadwiga Rotnicka to postać dość bezbarwna. Kiedyś przewodnicząca Rady Miasta, teraz senator. Może się przyczynić do powrotu miasta nad Wartę, bo zajmuje się w parlamencie szlakami wodnymi. Wygraną w wyborach ma w kieszeni, bo kandydaci albo się nie zgłosili, albo nie prowadzili kampanii. Nie ma to jak hydrolog na poznańskich fundamentach.


Dariusz Lipiński kokietuje kibiców Lecha konkursami, ale Wiara Lecha już mu nie ufa. Twardy przeciwnik aborcji, potrafi się w tej sprawie postawić swojej partii. W innych sprawach się nie stawia. W ogóle nie bardzo wiadomo, czy innymi sprawami się zajmuje. Ale w spocie mówi, że udowodnił jak być skutecznym. No, przepisów aborcyjnych to się mu nie udało zaostrzyć. I dobrze.


Marcin Lis to bardzo zdolny kandydat. Kampanię prowadzi z rozmachem i zapałem nawet gdy nie ma żadnych szans. Namieszał już w wyborach na burmistrza Swarzędza, obecnie ma szansę zdobyć najwięcej głosów na liście PJN. Jak wygra, będzie lepsza komunikacja, czystsza przyroda i przedszkola fajniejsze. W ogole sielanka.


O Piotrze Baturze napisaliśmy już bardzo dużo. To człowiek, który się partiom nie kłania. Nigdy do żadnej nie należał. Zakładał za Stowarzyszenie Ruch Poparcia Palikota, z którego go usunięto. Usuwający też zostali usunięci, zatem sprawiedliwości stało się zadość. Jeden z dwóch odważnych (obok kandydata PiS - Wróblewskiego), którzy próbują odebrać mandat Markowi Ziółkowskiemu. Najpopularniejszy poznański kandydat na Facebooku (prawie 4 tys. fanów).


Waldemar Witkowski to wieczny kandydat partii lewicowych, który nigdy jednak nie wdrapał się na szczebel centralny. Nie może być inaczej, skoro nie lubią go nawet koledzy z listy. Jako jedyny poznaniak jest przewodniczącym ogólnopolskiej partii. Tylko, czy ktoś jeszcze pamięta, że jest taka partia jak Unia Pracy? Bardzo bogaty człowiek nie szczędzi pieniędzy na kolejną kampanię. Mamy cichą nadzieję, że po raz kolejny wywala kasę w błoto, bo dobrego słowa o człowieku nie słyszeliśmy.


Filip Rdesiński to kandydat medialny, bo głównie z mediów żył dotychczas. Związany ze środowiskami radykalnie prawicowymi, bardzo się zasłużył, kręcąc odcinki "Misji Specjalnej", działając w "Naszości" i odzyskując Radio Merkury. W tym ostatnim zasłynął głównie wieszaniem krzyży. W kampanii najbardziej się skupił na wieszaniu plakatów. Można powiedzieć: profesjonalny wieszak. Trzeba mu oddać, że jako jeden z nielicznych próbował prowadzić niestandardową kampanię. Wyzwał na pojedynek posła Dzikowskiego, a gdy tamten się nie zjawił, zwyzywał go. Nic wielkiego, a cieszy. Równocześnie pokumał się z posłem Górskim. Swój do swego po swoje.


Zbigniew Hoffmann to kandydat udający. Udaje on mianowicie posła Adama Hofmana. Co prawda nazwiska nie do końca się zgadzają, ale skoro mieszkańcy Opolszczyzny mogli wybrać Łukasza Tuska myśląc że to Donald Tusk, to mogą poznaniacy wybrać Zbigniewa, sądząc, że to Adam. 


Andrzej Aumiller to klasyczny przedstawiciel kryptolewicy. Gęba pełna frazesów, a czyny podporządkowane koniunkturze. Nie brzydził się być ministrem z ramienia Samoobrony i nie brzydził się pracować u dewelopera, który w głębokim poważaniu miał szarych obywateli Sołacza. Teraz nie brzydzi się znowu pokazywać swojej twarzy w lewicowych barwach, ale trochę go jednak naszła refleksja, bo śmielej podpisuje się drugim imieniem Kordian niż pierwszym Andrzej. Może się ciemny lud nie połapie. Ale my przypominamy tę piękną partię, te piękne plany i pana Andrzeja z panem Andrzejem.


Krystyna Łybacka. Stara pezetpeerowska szkoła. Niejednego wycięła, niejeden chciał ją wyciąć. Nadal nie ma konkurencji w poznańskiej lewicy, bo gdy tylko ktoś głowę ponad nią wystawiał, to cięła bez litości. Kto dziś jeszcze pamięta takie nazwiska jak Pusz, Krasicki, Nowiak? Tak czy owak pozostaje pani Łybacka jedną z najskuteczniejszych poznańskich polityczek i posłanek. Mimo, że jest jedna, czasami ma się wrażenie, że potrafi zrobić więcej niż siedmiu posłów innej partii. I zna się na edukacji.


Maciej Banaszak. Mr Nobody. Do tej pory prowadził salon motocyklowy i się nie udzielał politycznie ani społecznie ani w ogóle. Natchnął go Palikot. Ale pan Maciej do mediów się nie pcha, podczas wizyty lidera skupił się na podawaniu książek, a przed kamerami uciekł.


Paweł Swiernalis to człowiek, który może zabrać mandat Maciejowi Banaszakowi. Pod hasłem uwolnienia konopii zorganizował spory marsz i zdobył całkiem obiecującą popularność szczególnie wśród młodych wyborców.  Jako jedyny kandydat spoza głównych partii (PO, PiS, SLD) odważył się też przyjść na Miejską Debatę Wyborczą do Meskaliny. Ale jego poglądy miejskie mniej dojrzałe niż zioło.


Ktokolwiek z Ruchu Palikota zdobędzie mandat, będzie go zawdzięczał swojemu wodzu. To Janusz Palikot pozamiatał w kampanii w Poznaniu. Wystarczyła mu jedna kilkugodzinna wizyta, jeden wywiad w radio i jedna manifestacja, aby przyćmić mozolnie zbierających głosy miejscowych liderów. To była naprawdę świetna lekcja skutecznej komunikacji dla wszystkich poznańskich polityków.


Jacek Tomczak to zakamufowana opcja PiS-owska w PO. Tak naprawdę niewiele się różni poglądami od starych kolegów z PiS, a bardzo się czasem różni od nowych kolegów z PO. Jak zawsze prowadził bardzo profesjonalną kampanię. Wszyscy już na pewno wiedzą z jakiej partii aktualnie startuje. Nie jesteśmy jednak pewni, że wystarczy mu głosów na pokonanie wiarusów PO. Byłoby lepiej dla wszystkich, gdyby się nie wystarczyło. Pamiętacie jak miał być najlepszym prezydentem Poznania z nadania PiS?


Bożena Szydłowska to obrotna kobieta. Gdzie się nie obróci, tam dożynki, akademie, sukcesy, kamery i deklaracje. Z nieznanych przyczyn nie zainteresowała się Miejskim Skanerem Wyborczym, bardzo jednak dbała, żeby w każdym medium mocno zaistnieć. Na facebooku ma aż półtora tysiąca fanów. Więcej niż posłowie Grupiński i Dzikowski razem wzięci. A w spocie namaszcza ją sam minister Rostowski.


Arkady Fiedler to taka sejmowa pierdoła. Choć może lepiej powiedzieć "cwana gapa". O uchwałach, ustawach i innych działaniach parlamentu pewnie wie niewiele, ale za to umie zabłysnąć w mediach a to repliką Santa Marii Kolumba, a to znowu Spitfire'em. Nic dziwnego, że kultywuje pamięć o słynnym ojcu pisarzu. Bez niego byłby dzisiaj zwykłym szarakiem, a tak jest posłem pełną gębą zapraszanym na wszystkie możliwe rauty, ceremonie i święta lasu. Cały czas nie mamy jego wystąpienia o Judaszu, ale to też jest fajne.


Kibice Lecha i innych klubów to, obok Janusza Palikota, prawdziwi zwycięzcy tej kampanii. Udało im się zaistnieć medialnie jako sile społecznej, która ma duże wpływy w różnych partiach politycznych. W rozmowach z premierem reprezentuje ich działacz PO - Jarosław Pucek, a w mediach ciepło się o nich wypowiadają kandydaci PiS i to z obu frakcji, bo i Tadeusz Dziuba, i Filip Rdesiński. Przy okazji warto jednak zauważyć, że kibice, aby uzyskać takie poparcie musieli się mocno ucywilizować, a nawet zakopać topory wojenne. Przecież kto sobie jeszcze pół roku temu wyobrażał wspólną kampanię kibiców Lecha i Legii? Nie ma jednak pełnej zgody, bo na dworcu na Dębcu peron jest zamalowany hasłem "Donald matole, twój rząd obalą kibole", a zaraz obok "J... Wisłę".



Na koniec największy przegrany tej kampanii. Waldy Dzikowski został najpierw sponiewierany przez partyjnych kolegów, którzy pozbawlili go wszystkich wspaniałych funkcji i zepchnęli na 3. miejsce na liście, a potem jeszcze nadział się na twardą lancę Janusza Palikota, który opisał go jako nieudacznika i pozera w swojej brukowej książeczce wyborczej. Tak czy owak miał Waldy Dzikowski swoje 5 minut, które średnio wykorzystał. Można sparafrazować klasyka: miałeś Waldy złoty róg, ostał ci się jeno  tytuł honorowego słowika. Nawet jeśli poseł zdobędzie najwięcej głosów w wyborach, śpiewać będzie coraz bardziej cienko, chociaż immunitet jeszcze długo go będzie chronił. A takie coś mu nakręcili niewdzięczni wyborcy:


Grupiński kontra Dzikowski. Dziuba kontra Górski. Fiedler i Stuligrosz kontra Kozłowska-Rajewicz i Marek Zieliński. Waldemar Witkowski i Andrzej Aumiller kontra SLD. Batura kontra Ziółkowski. Kibole kontra Tusk. Ruch Palikota kontra zabobony. Jest takie bogactwo wyboru, że sami nie wiemy na kogo głoswać. I głowa nas boli. I dziękujemy za uwagę. W niedzielę wieczorem skomentujemy pierwsze wyniki, w poniedziałek będziemy mieli pewność kto wszedł a kto wyszedł. Zapraszamy i życzymy miłego weekendu!

Nasza prognoza wyników

Na łamach poznańskiej prasy ukazały się prognozy miejscowych fachowców i dziennikarzy. Wszyscy sa zgodni co do tego, że wybory w Poznaniu wygra PO oraz, że szans na mandaty nie mają PJN, PPP i PSL. Co do szczegółów występują pewne różnice.
Estymator daje Palikotowi aż 2 mandaty.

Socjologowie zapytani przez Gazetę Wyborczą dają PO od 6 do 7 mandatów, PiS - od 1 do 3, SLD - od 0 do 1 mandatu oraz Ruchowi Palikota - od do 1 mandatu. Z kolei Głos Wielkopolski publikuje sondaż, w którym PO dostaje 34% poparcia, PiS - 20%, SLD - 9%, Ruch Palikota - 7% a PSL - 6%. W takim przypadku PO dostałaby maks. 5 mandatów, PiS - 3, SLD - 1 i Ruch Palikota - 1.

Oczywiście ilość mandatów nie zależy tylko od wyników na poziomie jednego okręgu. Przede wszystkim partie muszą przekroczyć próg w skali całego kraju, co w przypadku Ruchu Palikota i PSL nie jest przesądzone, choć bardzo prawdopodobne. Polecaliśmy już na naszym blogu serwis kalkulatorpolityczny.pl, na którym można porównać wszystkie sondaże i przeliczyć je na poszczególne regiony oraz liczbę mandatów dla partii.

We wszystkich sondażach z ostatniego tygodnia wychodzi, że PO zdobędzie przynajmniej 6 mandatów w Poznaniu, PiS maksymalnie 2, SLD i RP mają w kieszeni przynajmniej 1. Tylko CBOS daje PO aż 7 mandatów, a pozostałym trzem partiom po 1. Natomiast Estymator odbiera jedyny mandat SLD, a PiS oraz Ruchowi Palikota daje po 2.

Przypomnijmy, że 4 lata temu wyniki wyglądały tak:
PO dostała 7 mandatów (Dzikowski, Kozłowska-Rajewicz, Lipiński, Fiedler, Stuligrosz, Szydłowska, Zieliński), PiS - 2 mandaty (Gilowska i Tomczak) oraz SLD - 1 mandat (Łybacka). Potem Gilowską zastąpił Libicki, który razem z Tomczakiem przeszli do PO.

Na podstawie tych wyliczeń można się pokusić o własną prognozę wyników w Poznaniu. Z obserwacji kampanii wyciągamy następującą kolejność:

1. PO - 50% - 6-7 mandatów, wynik gorszy niż w poprzednich wyborach, ale ciągle bardzo dobry. Rządząca partia prowadziła solidną i odważną kampanię, broniąc swoich osiągnięć w bezpośrednich spotkaniach z wyborcami. Sprzyjała jej przede wszystkim słabość opozycji, ale przeszkadzała wojna z kibolami i nienajlepsza sytuacja ekonomiczna na świecie.

2. PiS - 18-20% -1-2 mandaty, nie ma powodu, żeby wynik był lepszy niż przed 4 laty.  Wtedy na liście byli Gilowska, Libicki, Tomczak, Grześ, Dudziak i Stryjska, którzy nabili sporo głosów. Teraz wózek ciągną Dziuba i Górski, ale w przeciwnych kierunkach. Z sumy starań nie wyłoniła się sensowna kampania. Wybory samorządowe potwierdziły, że PiS w Poznaniu jest słabiutki. 2 mandaty to maksimum możliwości.

3. SLD - 10-12% - 1-2 mandaty, zakładamy, że ludzie jednak postawią na znane nazwiska a nie na anonimowy Ruch Palikota. SLD zdobędzie więcej głosów niż zapowiadają sondaże, ale kampanię prowadziło tak bezsensowną, że gorszy wynik nas nie zdziwi.

4. Ruch Palikota - 8-10% - 0-1 mandat, lista jest tak słaba, że trudno o niej poważnie rozmawiać. Palikot przegrał też wszystkie przedwyborcze procesy, co może wpłynąć na jego potencjalnych wyborców z dużych miast. Sądzimy, że będzie miał duży kłopot z przekroczeniem progu, ale w Poznaniu i innych dużych miastach wypadnie powyżej średniej.

5. PSL - 5-6% - 0 mandatów, nie mają już na liście prof. Smorawińskiego, ale próg powinni pokonać. Tyle, że przy dobrych wynikach innych partii nie da im to mandatu w Poznaniu.

6. PJN - 2-3% - 0 mandatów, słaba kampania, mało porywająca lista, brak oparcia w Poznaniu. Jedyny Marcin Lis ze Swarzędza próbował trochę szarpać. W całym kraju wypadną blado, w Poznaniu bardzo źle.

7. PPP - 0,5-1% - 0 mandatów, nie ma o czym pisać.

8. Głosy nieważne - 0,5-1% - będą deptać po piętach PPP, a może nawet PJN:) Kampania nudna, kandydaci kiepscy, więc ludzie będą z wściekłością wrzucać puste kartki.

Jeśli chodzi o nazwiska, to obstawiamy, że z PO mandaty zdobędą: Waldy Dzikowski i Rafał Grupiński (na pewno), Arkady Fiedler i Michał Stuligrosz (bardzo prawdopodobne niestety), o pozostałe miejsca w sejmie powalczą Agnieszka Kozłowska-Rajewicz (bardzo duże szanse), Bożena Szydłowska (bardzo duże szanse), Jacek Tomczak (bardzo duże szanse), Dariusz Lipiński (duże szanse) i Marek Zieliński (szanse). Niespodzianki mogą sprawić Barbara Czachura i Tatiana Sokołowska.

Z listy PiS największe szanse ma lider Tadeusz Dziuba, ale nie może być pewny, że wyprzedzi operatywnego i bezwstydnego Tomasza Górskiego. Pewne szanse na mandat ma były senator Alexandrowicz, bo ma wyrobione nazwisko. Niemiłą niespodziankę może sprawić Filip Rdesiński, bo poparł go sam Zbigniew Ziobro.

SLD ma jednego pewniaka - Krystynę Łybacką. O ewentualny drugi mandat będą się bić Waldemar Witkowski, Andrzej Aumiller, Tomasz Lewandowski i Katarzyna Kretkowska. Wg nas ich szanse są niemal równe ze wskazaniem na lidera listy (niestety). Jedyną niespodzianką może być wynik młodego Filipa Susia, który bardzo się starał w kampanii.

Z Ruchu Palikota wejdzie albo lider Maciej Banaszak albo Paweł Swiernalis (Wolne Konopie). Pierwszy dlatego, że jest pierwszy na liście, a drugi dlatego, że jako jedyny z RP robił kampanię. Jak ludzie zaszaleją i stanie się pomarańczowy cud, to może wejdą obaj:)

Do Senatu wejdą prof. Marek Ziółkowski (z powiatu poznańskiego) i Jadwiga Rotnicka (z Poznania). Nie ma co uzasadniać tego stanowiska.

czwartek, 6 października 2011

Schetynówka otwarta, a Miejski Skaner podsumowany

Kilka dni przed wyborami kampania jakby trochę przyspieszyła. Do Poznania pofatygował się sam marszałek sejmu Grzegorz Schetyna, żeby otworzyć czynną od dwóch miesięcy ulicę Bukowską, budynki oddziału onkologicznego i spotkać się z przedsiębiorcami. Chcieli mu zrobić psikusa kibice Legii Warszawa i Lecha Poznań, którzy wspólnie zbierali podpisy pod nowym projektem ustawy o bezpieczeństwie i prostestowali przeciw rządowi. Przypadkiem na Placu Wolności spotkał się z nimi lider PiS Tadeusz Dziuba.

Najważniejszym merytorycznym wydarzeniem końcówki kampanii była jednak Miejska Debata Wyborcza zorganizowana w ramach Miejskiego Skanera Wyborczego przygotowanego przez Kongres Ruchów Miejskich. Przez 2 tygodnie kandydaci na posłów i senatorów wypełniali ankiety napisane przez miejskich działaczy z całego kraju. Pytania dotyczyły przede wszystkim kwestii społecznych, rewitalizacji, rozwoju metropolii oraz demokracji miejskiej. W Poznaniu odpowiedziało na nie 14 kandydatów, z których większość (+ radny Przemysław Alexandrowicz) spotkało się wczoraj o 18.00 w klubokawiarni Meskalina.

Warto wymienić wszystkich kandydatów, którzy wzięli udział w tej akcji, ponieważ jak łatwo obliczyć była to zdecydowana mniejszość chcących dostać się do sejmu. Podkreślamy, że zaproszenia i ankiety zostały wystosowane do wszystkich Komitetów Wyborczych. Odpowiedzieli przedstawiciele tylko czterech z nich:

PO (najliczniej, bo aż 7 kandydatów):
Rafał Grupiński (nr 1 na liście)
Agnieszka Kozłowska-Rajewicz (nr 2 na liście)
Waldy Dzikowski (nr 3 na liście)
Maria Nowicka (nr 9 na liście)
Justyna Lachor (nr 16 na liście)
Milena Podemska (nr 17 na liście)
Marek Zieliński (nr 20 na liście)

SLD (4 kandydatów):
Krystyna Łybacka (nr 2 na liście)
Katarzyna Kretkowska (nr 6 na liście)
Filip Suś (nr 13 na liście)
Tomasz Lewandowski (nr 20 na liście)

PiS (2 kandydatów):
Tadeusz Dziuba (nr 1 na liście)
Zbigniew Czerwiński (nr 7 na liście)

Ruch Palikota (1 kandydat):
Paweł Swiernalis (nr 7 na liście, warto podkreślić, że kandydat Wolnych Konopi pojawił się z własnej inicjatywy, bo sztab RP olał sprawę).

Dzięki jednej z naszych współpracowniczek przebieg debaty można było śledzić na żywo na profilu My-Poznaniacy. Wszystkim chętnym polecamy lekturę także post factum. Nam najbardziej spodobał się poseł Marek Zieliński, który bardzo ładnie zgasił radnego Zbigniewa Czerwińskiego dowodzącego, że problemem dla miasta nie jest lokalizacja bazy w Krzesinach, ale gęstość zaludnienia w okolicy. Nazwanie tego wywodu kretyńskim (jak to zrobił poseł PO) to wręcz kurtuazja.

Wszystkie nadesłane przez kandydatów ankiety oraz podsumowanie zbiorcze ankiet poznańskich można pobrać ze strony My-Poznaniacy.

Polecamy lekturę naszych opracowań i obiecujemy, że jeszcze przed wyborami zostaną opublikowane teksty podsumowujące kampanię oraz Miejski Skaner Wyborczy.

Przypominamy o innych ciekawych opracowaniach ułatwiających wybór kandydata:

wtorek, 4 października 2011

Pozorowana kampania

Chcieliśmy w ostatnim tygodniu kampanii wyborczej napisać o najważniejszych tematach poruszanych przez kandydatów. Myśleliśmy, że będziemy mieli pewność, kto co uważa i kto co chce zrobić. Niestety, kampania nie tylko była niemrawa, ale jeszcze unaoczniła nam wyraźnie peryferyjność naszego powiatu miejskiego i ziemskiego. Właściwie żaden z tutejszych kandydatów nie przykuł w mijającej kampanii szczególnej uwagi mediów, ze względu na swoje dokonania, plany czy pomysły.

Wczytując, wsłuchując i wglądając się w programy konkretnych kandydatów czy komitetów, ze zdziwieniem zauważyliśmy nawet, że różnice między partiami nie istnieją lub są na tyle nieistotne, że można je w tematach podstawowych pominąć. Pierwszy przykład z brzegu: szpital dziecięcy. Lider listy SLD Waldemar Witkowski wpisuje go sobie na billboardy, ale liderzy PO zaraz zwołują konferencję na Starym Rynku i podkreślają, że dla nich priorytetem w mieście jest budowa szpitala dziecięcego.

Podobnie z rewitalizacją. Już na początku kampanii poseł Rafał Grupiński zwołał konferencję prasową na Moście Jordana, w której wzięli udział liderzy list SLD oraz PSL a na dodatek prezes Stowarzyszenia My-Poznaniacy i sam prezydent miasta. W sumie, jeśli policzyć wyniki ostatnich wyborów do rady, brakowało tylko przedstawiciela PiS, który jednak na debacie w redakcji Gazety również podkreślił potrzebę uchwalenia ustawy rewitalizacyjnej na wzór niemiecki (tylko co zrobić z zakamuflowaną opcją niemiecką, żeby tego nie wykorzystała jako precedensu?).

Jeszcze inny przykład to żłobki i przedszkola. Wyciąg z debaty w poznańskiej Gazecie:
 Co ma zrobić przeciwnik polityki koalicji PO-PSL w tym zakresie? Chyba musi sobie w łeb strzelić. Bo jedyna odpowiedź opozycji to pomysł nieposyłania sześciolatków do szkoły. Jasne, na pewno to naprawi system. Rach, ciach - żłobki i przedszkola działają jak w zegarku, wszyscy szczęśliwi. A pan Piasta jeszcze zafunduje powrót do ośmioletniej podstawówki i liceum. Po co? Chodziliśmy do takich szkół i pamiętamy, że wyglądało to tak, że w ósmej klasie jedni czytali już Gombrowicza, a inni nie umieli czytać w ogóle. Jeden pan Witkowski poszedł szeroko i powiedział, że i żłobki i przedszkola, i studia nawet za darmo. Świetnie. Znowu możemy tylko temu panu przypomnieć, że za darmo magisterki robili na naszym roku niemal analfabeci. Profesorowie ich wypuszczali, bo sztuka jest sztuka. Jak długo ludzie mają płacić za każdego lenia? No i inna sprawa, po co kształcić polskich studentów za darmo, skoro potem oni i tak wyjeżdżają zbierać sałatę do Anglii albo łuskać śledzie do Norwegii? Jakby nie patrzeć, najwięcej konkretów podała przedstawicielka koalicji.

Kandydaci Dziuba, Piasta, Witkowski i Banaszak na debacie.
Opozycja nie potrafi wysunąć racjonalnych argumentów. SLD obiecuje naukę za darmo, nie kreśląc jasnego planu, po co w ogóle młodzi Polacy mają się uczyć? Namawia studentów do głosowania, ale ci studenci, którzy na nich głosowali w 2001 roku, mogą dziś opowiedzieć, jak się sprząta magazyny  Tesco i przepija marzenia w dublińskich czy southamptońskich pubach. Takie wyrywkowe jest w Polsce wszystko. PO zbudowało orliki, ale nie stworzyło klubów dziecięcych z profesjonalnymi trenerami, przeznaczyło pieniądze na drogi, zapomniało o kolejach. PiS obniżyło składkę rentową i wprowadzilo de facto podatek liniowy, a zapomniało wyrównać tę stratę w budżecie. W sumie, gdyby prześledzić pomysły wszystkich partii to one są tak samo dobre jak i niedobre. Dobre, bo mają w założeniu rozwiązać palący problem, niedobre, bo gdy są wprowadzane w życie, coś zawsze idzie nie tak. Inna sprawa, że wszystkie partie po dojściu do władzy robią mniej więcej to samo przynajmniej jeśli chodzi o sprawy gospodarcze, zagraniczne i społeczne. Najwyżej trochę się różnią metodami, ale trudno dociec kto np. bardziej liberalizuje, a kto bardziej centralizuje itd.

Gdzie jest więc pies pogrzebany? Dlaczego partie nazywają się inaczej, a ich liderzy tak bardzo się nie lubią? Wydaje się, że całą odpowiedź może posłużyć Ruch Palikota, którego wynik (choćby tylko sondażowy) jest największym sukcesem tegorocznych wyborów. Wolne konopie, prawo do aborcji, związki partnerskie i opodatkowanie kościoła to pomysły, które zapewniają mu prawie 10% poparcia. Nie muszą mieć znanych działaczy na listach, nie muszą być wiarygodni i nie muszą być poważni. Wystarczy, że są pomarańczowi i łamią tabu. Pokazują, że o sprawach światopoglądowych można mówić w Polsce bezkompromisowo. Tym różnią się od zastygłych w pozach polityków innych partii i tym, na razie, wygrywają z SLD. Robią jedną pożyteczną rzecz - odblokowują przestrzeń publiczną. Od teraz łatwiej będzie politykom innych partii mówić o prawach kobiet, gejów czy mniejszej szkodliwości marihuany w porównaniu do np. alkoholu. Niestety, informacje dostarczane przez współzałożycieli Ruchu każą się zastanowić nad głosowaniem na tę partię, podobnie jak fakt, że trzon list stanowią przedstawiciele marginalnej do tej pory partii RACJA Polskiej Lewicy, którzy, uczciwie mówiąc, niewiele zrobili, żeby z tego marginesu wyjść.

Ten pan może zgarnąć mandat, jeśli RP przekroczy próg.
Polską polityką rządzą emocje. Poznańską polityką rządzą blade cienie emocji. Smutna prawda jest taka, że światopoglądowo bardziej różnią się czasem od siebie kandydaci tej samej partii (np. poseł Tomczak od posłanki Kozłowskiej-Rajewicz) niż kandydaci rywalizujących komitetów (konserwatywna oś: Tomczak i Lipiński z PO - PiS - PJN - PSL). W sprawach ważnych dla miasta i regionu szybciej wspólny język znajdują poseł Dzikowski z posłanką Łybacką niż poseł Dzikowski z posłem Grupińskim, bo ten ostatni woli może radnego Witkowskiego. Nie ma w tym wszystkim żadnej logiki, są tylko sympatie i antypatie, a może po prostu interesy i ich brak? Jedyna świeżość w starym układzie to kandydaci Ruchu Palikota i Polskiej Partii Pracy, ale wystarczy przestudiować nasze opracowanie, aby wyleczyć się z chęci głosowania na nich. Na poziomie krajowym, gdy mamy do wyboru Tuska i Kaczyńskiego, to możemy mówić o różnicy w stylu sprawowania władzy i zarządzania społecznymi emocjami. Gdy przeniesiemy to na grunt lokalny, to widzimy posła Grupińskiego i radnego Dziubę. Obaj są tak podobni do siebie (niemedialni, ale za to refleksyjni), że właściwie nie ma między wyborem jednego lub drugiego różnicy. Różnica jest za ich plecami, ale o tym już nie oni decydowali, ale wierchy partyjne dla poznańskich polityków nieosiągalne. Niestety.

Są jednak też dobre wiadomości. W środę o 18.00 w Klubokawiarni Meskalina (Stary Rynek, w samym środku obok Arsenału) odbędzie się debata w ramach Miejskiego Skanera Wyborczego przygtowanego przez Kongres Ruchów Miejskich. Swój udział zapowiedzieli posłanka Kozłowska-Rajewicz oraz posłowie Grupiński i Zieliński (PO), radni Dziuba, Czerwiński i Alexandrowicz (PiS), posłanka Łybacka, radna Kretkowska i radny Lewandowski (SLD) oraz kandydat Swiernalis (Wolne Konopie, Ruch Palikota). Przedstawiciele innych partii nie odpowiedzili na maile, co jakoś szczególnie nas nie zaskoczyło, bo po prostu startują w okręgu poznańskim pro forma (PSL), pro memoriam (PJN) i pro publico bono (PPP). Tak czy owak, każdy zainteresowany kwestiami miejskimi będzie mógł sobie wyrobić zdanie na temat kandydatów. Tych, którzy nie mogą przybyć, zapraszamy do śledzenia relacji na Facebooku.

Polecamy także:

niedziela, 2 października 2011

Między kibolami a Palikotem

Zaczyna się ostatni tydzień kampanii w Poznaniu. PO wiesza plakaty mobilizujące jej miękki elektorat do pójścia na wybory. Hasło "Tusk czy Kaczyński?" nie pozostawia złudzeń ludziom, którzy nie przepadają może za PO, ale jeszcze bardziej nie znoszą prezesa PiS. Ten przekaza mają wzmocnić spoty z szalejącymi kibolami i obrońcami krzyża. Czy to dobra taktyka? PR-owcy w mediach społecznościowych podpowiadali, że tak właśnie należało zrobić, ale my nie jesteśmy pewni czy to PO zbierze głosy tych, którzy tak bardzo nie chcą powrotu Kaczyńskiego i PiS, że w ostatniej chwili zzują bambosze i pójdą głosować. Problemem na poziomie poznańskim może być fakt, że jednym z przywódców kibiców jest członek PO - Jarosław Pucek, który tak ładnie i kulturalnie rozmawiał o zagadnieniu z premierem w poniedziałek.
Pani Tatiana bardzo się stara.

Ostatni tydzień poznańskiej kampanii pokazał dobitnie, że jeśli jest w Polsce ktoś, kto w tej kampanii skutecznie zdobywa głosy anty-konserwatywnego elektoratu, to jest tym ktosiem Janusz Palikot. Od poniedziałku trwały przygotowania do jego piątkowej wizyty. Kandydaci RP spotykali się codziennie z wyborcami, a na stronie komitetu ukazały się nareszcie ich krótkie biogramy. Wyjście z cienia wyszło szczególnie dobrze Pawłowi Swiernalisowi, który na fali wizyty lidera zorganizował jeszcze Wielkopolski Marsz Wyzwolenia Konopi, na który wg prasy przybyło kilkaset osób. Wszystko to w całości wypadło bardzo dobrze, z jednym może zgrzytem. Gdy Palikot twardo zaprzeczał jakoby jego kandydaci byli anonimowi, nie mógł się doszukać w swoich szeregach lidera poznańskiej listy - Macieja Banaszaka. Nie wiem jak innych, ale mnie to utwierdziło w przekonaniu, że na tej liście właściwie nikogo nie ma. Ale błąd, pan Banaszak istnieje, o czym przekonuje ten spot. Warto zwrócić uwagę, że lubelski polityk wystąpił (koniunkturalnie, ale zawsze) w obronie zasłużonej poznańskiej szkoły, podczas gdy tutejszym politykom drżą łydy przed kurią. Przy okazji, w swoim stylu, zachęcał biskupów do opodatkowania się.

Palikot zapewne odbierze sporo głosów Platformie Obywatelskiej, szczególnie wśród młodych, ale jeszcze więcej odbierze SLD. Kampania lewicy wygląda bowiem przy kampanii Palikota tak samo żałośnie jak Waldemar Witkowski śmigający autobusem w tle przemawiającego do mediów Palikota. Oj, nie popisali się lokalni liderzy SLD, nie popisali, ale trzeba im oddać, że przykładu z góry dobrego nie dostali. Grzegorz Napieralski zaliczy chyba w tej kampanii nokaut porównywalny do klęski Mariana Krzaklewskiego w wyborach 2001 roku. Chociaż kandydujący z 20 miejsca radny Tomasz Lewnadowski jeszcze zapowiada jakąś niespodziankę na twitterze. Co to będzie? Co to będzie? 

Fot. Maciej Wudarski
Im bliżej wyborów, tym żwawiej się ruszają politycy PO. Nie dziwimy się, bo przy dzisiejszych wynikach, na pewno zdobędą mniej mandatów niż w poprzednich wyborach. Biorąc pod uwagę, że na ich liście jest aż 9 posłów obecnej kadencji, należy się spodziewać, że nie wszystkim się uda reelekcja. Zakładamy, że lider Grupiński i poprzedni lider Dzikowski mają mandaty raczej w kieszeni. Pierwszy z nich jednak bardzo chce zdobyć więcej głosów od swojego bardziej medialnego i znanego kolegi. Wsiadł nawet do kajaka, żeby lobbować za powrotem Poznania nad Wartę. To już drugi po rewitalizacji miły naszemu poznańskiemu sercu postulat, pytanie tylko, czy pan Rafał nie zapomni o wszystkim, gdy pojedzie do Warszawy. Poseł Dzikowski nie ma tak spektakularnych pomysłów, ale wisi tu i ówdzie, biega po festynach i debatach, zatem powinien swoje kilkadziesiąt tysięcy zdobyć.

Cała drużyna PO. Po wyborach nie wszyscy będą się cieszyć.
Inni mają gorzej. Mocna wydaje się być Bożena Szydłowska, która umie się w kadrze zmieścić czy to przy premierze, czy przy pośle Grupińskim, czy wreszcie na płocie i na facebooku. Jej sukces wydaje się pewniejszy niż ponowny wybór medialnej, ale jakoś tak nie bardzo umiejącej to wykorzystać - Agnieszki Kozłowskiej-Rajewicz, która przeczytała kolejną książkę i opisała to na blogu, co go ma z posłanką Muchą. Na jej tle nieźle wypadają startujące z dalszych miejsc Tatiana Sokołowska, która z Muchą ma stary spot i szczególnie Barbara Czachura. Skoro potrafiły zaznaczyć swoją obecność na tak silnej liście, to musi im zależeć. Przy pracowitych paniach fatalnie wypadają panowie. Posłom Lipińskiemu i Zielińskiemu nie pomoże jeżdżenie busikiem po powiecie, jeśli nie znajdą swojego dojścia do wyborców. Posłowie Fiedler i Stuligrosz wiedzą, że nic nie muszą robić, bo "ciemny lud" i tak ich wybiera za nazwiska. Reszta kandydatów PO wie, że nie ma żadnych szans, więc robi niewiele.

Poseł Tomczak ma ok. 50 fanów, a dyskusja miała ponad 30 wpisów. Brawo!
Wyjątkiem jest Jacek Tomczak, który stanowi jednoosobową frakcję w partii. Biega jak poparzony po placach, targowiskach i osiedlach, żeby zdążyć wszystkich poinformować, z której partii tym razem startuje. Nawet jego najtwardszemu elektoratowi może się pozajączkować, wykonał bowiem przed tymi wyborami taką woltę, że nawet nieźle poinformowana redakcji My Wyborcy ciągle ma wrażenie, że on startuje z PiS. W tym tygodniu nawet te fałszywe domniemania udowadniał ostrą akcją przeciw paniom zbierającym podpisy za obywatelskim projektem ustawy aborcyjnej. Udało mu się nawet wywołać ogromną dyskusję na swojej stronie na facebooku, choć wcale nie ma aż tak wielu fanów. Następnego dnia poszedł za ciosem i poszedł bronić kurii przed Palikotem. W niedzielę natomiast pochwalił się tekstem w "Przewodniku Katolickim". Na wszelki wypadek jeszcze raz powtarzamy: poseł Tomczak kandyduje z PO a nie z PiS.

Z PiS kandyduje wielu innych zacnych kandydatów, ale trudno coś ciekawego powiedzieć o ich kampanii. Najwięcej frajdy sprawia im bowiem pisanie w obronie kiboli, co nam wydaje się zadaniem bardzo karkołomnym. Tak czy inaczej w obronie tego zaściankowego sobiepaństwa stanęli zarówno lider Tadeusz Dziuba, znany z nieeleganckich wypowiedzi o gejach - Marek Sieniawski jak i znany ze wszystkiego, co się źle kojarzy - Filip Rdesiński. Przyglądając się kampanii PiS, odnosimy wrażenie, że panowie i panie kandydują, aby obronić kiboli przed niesłusznie bijącą ich policją oraz cofnąć czas i nie dopuścić do katastrofy smoleńskiej. No może z wyjątkiem najbardziej antypatycznego posła Tomasza Górskiego, który kandyduje, bo taki ma system wartości. W tym tygodni znowu mu się krzywda niesprawiedliwa działa. Bidak. W zwycięstwie dobra nad złem pomoże im broń ostateczna - pielgrzymka do Częstochowy.

Co poza tym? Obudził się Marcin Lis z PJN i zasuwa za całą listę, bo jej lider Przemysław Piasta poza udziałem w debatach specjalnie się nie wysila. W sumie jednak pan Lis równie dobrze mógłby być na liście PO lub PiS i też by się nic nie stało. Bo przecież oni też chcą dobrej komunikacji, szczęśliwych dzieci w przedszkolach oraz czystych jezior i rzek. Cały start PJN to jest jakaś wielka pomyłka. Jak się mówi dokładnie to samo co PiS i/lub PO i/lub LPR, to po co startować z własną listą? Tylko dla jednego pana Lisa, któremu się chce kandydować? No, chce się jeszcze Pawłowi Poncyljuszowi, ale jego wizyta w Poznaniu nie da się porównać z wizytą Palikota. Pewnie mało kto ją zauważył, a my omal nie zapomnieliśmy.

Jakby komuś było mało tych nudów, to tutaj podsumowanie GW, gdzie się wymądrza nasz autor.

A tutaj pełna lista kandydatów do sejmu i senatu w Poznaniu i powiecie poznańskim (jako jedyna zawiera opisy i linki do ciekawych stron o kandydatach).

A już w środę o 18.00 w Klubokawiarni Meskalina dowiemy się jak kandydaci odpowiedzieli na pytania Miejskiego Skanera Wyborczego przygotowanego przez Kongres Ruchów Miejskich.

Poznańscy kandydaci utopieni w sieci

Modne się ostatnio zrobiło ocenianie kampanii prowadzonych w internecie. Politycy zrozumieli, że jest to dobry sposób na tanią i skuteczną kampanię oraz najłatwiejszy sposób prowadzenia dialogu z wyborcami, dziennikarze zauważyli, że po działaniach w internecie można ocenić aktywność i pomysłowość kandydatów oraz zbadać ich popularność przynajmniej w niektórych grupach docelowych.

W tym roku widać, że większość partii odrobiła lekcje z informatyki, co zaowocowało całkiem interesującymi kampaniami przynajmniej na szczeblu krajowym. Zdecydowanie nalepiej zaplanowana i skoordynowana jest kampania internetowa Platformy Obywatelskiej. Udało się połączyć wiele wątków w spójną całość, dzięki czemu każdy może łatwo znaleźć informacje o kandydatach, działaniach i planach PO. Bardzo solidna jest także kampania PiS, choć trzeba przyznać, że działania tej partii szczególnie na początku kampanii były dużo bardziej opieszałe.

Agnieszka Pomaska pracuje na kampanią PO w sieci.

W internecie świetnie czują się partie aspirujące do parlamentu, czyli Ruch Palikota, PJN i Nowa Prawica. Pierwsza z nich, choć krytykowana za serwis wyborczy, może się pochwalić największą skutecznością (ponad 40 tys. fanów na facebooku). PJN był chyba najbardziej pomysłowy, co jednak nie uratuje chyba wyniku wyborczego partii. Nowa Prawica może sprawić niespodziankę głownie dzięki aktywności w sieci.

Najgorzej z sieciową rzeczywistością radzą sobie w SLD. Wbrew pozorom (młode przywództwo, młode wilki spin-doctoringu) nie udało im się nic sensownego w internecie zrobić. Napieralski okazał się marnym liderem, a Naczas i Kalita udowodnili, że stać ich tylko na tanie efekciarstwo. Serwisy SLD są słabe, kampania rozmyta, a sondaże lecą na łeb na szyję. Większą aktywnością kandydatów w sieci może się pochwalić nawet PSL.

Niestety, o ile o kampanii internetowej na poziomie ogólnopolskim można napisać coś dobrego, o tyle w Poznaniu jak zwykle wszystko wygląda gorzej. Z trudnością udało nam się ułożyć 10. najlepszych, z łatwością ułożyliśmy 10. najgorszych użytkowników internetu wśród poznańskich kandydatów. Wnioski są i zaskakujące i bardzo, bardzo zasmucające.

LIDERZY:

1. Piotr Batura (niezależny kandydat do senatu w powiecie poznańskim - okręg 90) - zdecydowanie najbardziej zdeterminowany kandydat. Fakt, że walczy o mandat z samym wicemarszałkiem Ziółkowskim dopinguje go do ciężkiej pracy w sieci. Trzeba przyznać, że lider Ruchu Demokratycznego Akcja Obywatelska osiąga wymierne sukcesy. Ma już 3746 fanów swojej strony na facebooku, wyraźnie dystansując najpopularniejszych polityków PO. Ponadto jest aktywny na twitterze (bez sukcesów, ale liczy się zapał), oraz prowadzi 2 blogi, jeden na Salon24.pl, drugi na blogspocie. Całość uzupełnia wyczerpująca strona z najważniejszymi informacjami o kandydacie. Sukces pana Batury pokazuje jak niewiele trzeba, żeby skutecznie zaistnieć w sieci i powinien być powodem do wstydu dla zawodowych polityków.

2. Jan Filip Libicki (kandydat PO do senatu z sąsiedniego okręgu nr 89) - najbardziej opiniotwórczy poznański polityk w sieci. Głównie dzięki zdradzaniu tajemnic swojej byłej partii (PiS) jego blog na Salon24.pl cieszy się dużą popularnością. Jako jedyny poznański polityk skutecznie używa twittera (aż 320 śledzących wpisy), który służy głównie do wymiany opinii między blogerami, dziennikarzami i politykami, dzięki czemu pozwala wpływać na twórców opinii. Na facebooku pan Libicki wypada słabiej: 284 fanów strony, ale aż 1770 znajomych na profilu.

3. Bożena Szydłowska (kandydatka nr 5 na liście PO) - aż 1470 fanów strony na facebooku daje jej drugie miejsce po panu Baturze w suchych liczbach. O tym, że to nie tylko robota sztabowców, może przekonać blog, który na blox.pl. Liczba fanów imponuje dodatkowo w porównaniu ze skromną liczbą 161 znajomych na facebookowym profilu. Najwyraźniej pani poseł rozdziela sprawy zawodowe od prywatnych.

4. Rafał Grupiński (lider listy PO) - jego fanpage ma 1092 fanów, co nie jest oszałamiającą liczbą jak na byłego ministra i lidera listy. Jest to jednak wynik przyzwoity na tle innych kandydatów. Posłanka Szydłowska pokazała jednak, że można zdziałać więcej. Kampania pana Grupińskiego to przykład, że nawet solidna robota sztabowców nic nie da, jeśli samemu kandydatowi się nie chce. Wrzucanie filmów na you tube you tube nic nie da, jeśli kandydata nie stać na zdobycie więcej znajomych niż 22 na profilu społecznościowym.

5. Barbara Czachura (nr 19 na liście PO) - pani sołtys z Gruszczyna nie po raz pierwszy nam imponuje. W jej kampanii może nie ma fajerwerków, ale jest kawał solidnej roboty. Pomimo odległego miejsca na liście, chciało się pani Czachurze zrobić własną stronę, a także zdobyć 588 fanów na facebooku. Jeśli dodać do tego 460 znajomych, to mamy ponad 1000 internautów mogących przesądzić o mandacie. Cieniem na dobrej ocenie kładzie się pusty kanał na you tube. Może jednak warto jakiś filmik nakręcić? Jedno jednak jest pewne, pani Barbarze chce się kandydować dużo bardziej niż innym kandydatom.

Paweł Swiernalis
6. Paweł Swiernalis (nr 7 na liście Ruchu Palikota) - dużo dobrego już o nim napisaliśmy, bo to chyba najlepszy kandydat na coraz popularniejszej liście Ruchu Palikota. Zaczął kampanię dość późno, ale z wielkim kopem. Ma klarowny program i razem z innym kandydatami Wolnych Konopi, konsekwentnie go realizuje. Co prawda jego fanpage ma na razie tylko 110 fanów, a profil 311 znajomych, to jednak trzeba zauważyć, że bardzo szybko mu ich przybywa (zaczął jakoś w połowie minionego tygodnia). Ma dopiero 21 lat, ale wypowiada się bardzo rozsądnie, zatem można mu wróżyć ciekawą karierę, jeśli tylko nie przesadzi z używkami.

Filip Suś
7. Filip Suś (nr 13 na liście SLD) - zdecydowanie się wyróżnia wśród kandydatów SLD. Jako jedyny prowadzi sensowny dialog na facebooku. Jego fanpage ma już 256 fanów i co ważne kandydat reaguje na większość wpisów. Niskobudżetowa, ale z sercem prowadzona kampania też może przynieść sukces.

8. Marcin Lis (nr 2 na liście PJN) - chyba jedyny kandydat PJN, który prowadzi aktywną kampanię. Jego fanpage ma tylko 21 fanów, ale profil śledzi grubo ponad 1 tys. znajomych. Można go także obejrzeć na YouTube.

9. Agnieszka Kozłowska-Rajewicz (nr 2 na liście PO) - w liczbach to nie wygląda imponująco, bo tylko 95 fanów strony na facebooku i 478 znajomych na profilu. Ocenę podwyższają jednak prowadzone blogi. Jeden stricte polityczny to Potyczki Polityczki, drugi bardziej hobbystyczny to Kozłoteka. Ten drugi, zapewne dzięki wsparciu bardziej medialnej posłanki Muchy, przebił się nawet do mediów krajowych.

10. Małgorzata Mikusińska (nr 14 na liście PO) - miejsce w pierwszej 10. zawdzięcza imponującej liczbie 2356 znajomych na profilu prywatnym facebooka. Fanpage już tak popularny nie jest (8 fanów), ale od czegoś trzeba zacząć.

OUTSIDERZY:

1. Tomasz Górski (nr 11 na liście PiS) - nie ma o czym pisać. Poseł ma tylko profil na facebooku, ale trudno sprawdzić, ilu ma znajomych, bo trzeba by było zostać najpierw znajomym pana posła. A my na pewno nie chcemy. Jak na kandydata, który potrafi oplakatować całą Wielkopolskę - wstyd. Gdyby nie Wikipedia i oficjalna strona sejmowa pozostałyby tylko doniesienia medialne.
Poseł Fiedler (kopia)

Pisarz Fiedler (oryginał)
2. Arkady Fiedler (nr 8 na liście PO) - słaba strona i zero zainteresowania wyborcami. Jeden z naszych redaktorów już 3 miesiące czeka na odpowiedź na maila. Na facebooku dużo aktywniejszy jest jego zmarły przed ponad 20 laty ojciec - słynny pisarz. Popularnością cieszą się natomiast filmiki na YouTube z udziałem pana posła. Żenada.

3. Michał Stuligrosz  (nr 6 na liście PO) - podobnie jak poseł Fiedler, jedzie na nazwisku. Strona jak z muzeum, na facebooku 5 fanów. Dobrze chociaż, że chciało mu się na ten portal społecznościowy wejść.
Poseł Stuligrosz (kopia)

Słynny Stuligrosz (oryginał)
4. Krystyna Łybacka (nr 2 na liście SLD) - poza stroną internetową (dość już przestarzałą) niesepcjalnie się postarała. Niby majaczy jakiś fanpage na facebooku, ale ma 0 fanów.

5.  Dariusz Lipiński (nr 4 na liście PO) - w liczbach to nawet nie wygląda najgorzej, bo jego fanpage ma aż 91 fanów, ale biorąc pod uwagę wieloletni staż w poznańskiej polityce, jednak wstyd. Nie stwierdzono żadnej aktywności, która może łagodzić wyrok.

6. Waldy Dzikowski (nr 3 na liście PO) - poseł, który w wyborach dosał ponad 100 tys. głosów, ma raptem 194 fanów na facebooku. Innej działalności w sieci praktycznie nie prowadzi. Warto dodać, że fanpage też powstał tylko na potrzeby wyborów.

7. Waldemar Witkowski (nr 1 na liście SLD)- ten pan chyba chce udowodnić, że nawet będąc jedynką na liście SLD, można nie zdobyć mandatu. Kampania w sieci żałosna. Doliczyliśmy się jedynie 88 znajomych na facebooku.

8. Przemysław Piasta (nr 1 na liście PJN) - kolejny lider listy, który niewiele robi (szczególnie w porównaniu z drugim na liście Marcinem Lisem), aby wejść do sejmu. Na facebooku zgromadził 293 znajomych. Nie prowadzi fanpage'a i nie ma własnej strony internetowej.

9. Maciej Banaszak (nr 1 na liście Ruchu Palikota) - gdyby nie strona komitetu, trudno by było się czegoś o nim dowiedzieć. Na facebooku ma tylko profil prywatny z 76 znajomymi. To dużo mniej od mało znanych kolegów z listy Swiernalisa, Szparaga i Biłozora. Gdy ostatnio Janusz Palikot chciał go pokazać w TV, też zniknął. Dziwny kandydat.

10-11.  Katarzyna Kretkowska (nr 6 na liście SLD) oraz Tomasz Lewandowski (nr 20 na liście SLD) - w liczbach wyglądają nawet dobrze: pani Katarzyna ma 100 fanów i 639 znajomych a pan Tomasz aż 770 fanów i dodatkowo udziela się na twitterze, ale gołym okiem widać, że oboje zaczynają być aktywni w sieci, gdy zbliżają się wybory. Jest to tym bardziej niepokojące, że oboje dali się poznać z dobrej strony w radzie miasta.